wtorek, 3 listopada 2009

Malezja - Kuala Lumpur!

Malezja już przy wyjściu z samolotu przywitała nas podmuchem niezwykle wilgotnego, gorącego powietrza (ponad 30*C).

Szczęśliwie dotarliśmy do hotelu (KL Maytower), na miejscu jednak nie obyło się bez niespodzianek. Przy bukowaniu hotelu przegapiliśmy jeden dzionek (ten który nam umknął przez zmianę czasu?) i jak się okazało - wykupiliśmy za dużo nocy.. Standard hotelu (w stosunku do ceny) przekroczył nasze oczekiwania - duże, czyste, fajnie rozplanowane, dobrze wyposażone pokoje. Ulokowano nas na 28. piętrze, skąd rozpościera się wspaniały widok na okolicę - załączona fotka prezentuje jedynie fragment rozległej panoramy. Określiliśmy ostatecznie godzinę - różnica wynosi +7 godzin do czasu polskiego.



Najdłuższy lot...




Po całodniowym oczekiwaniu przyszła wreszcie na swoją kolej. Lot do Kuala Lumpur był ostatnim poniedziałkowym wylotem ze Stansted. Po kilku dluzszych chwilach od przejścia odprawy, znaleźliśmy się na pokładzie potężnego Airbsa A340 linii AirAsia. Na stojące za oknem Ryanair'owskie Boeingi 737-800 patrzyliśmy z góry, samo wnętrze Arbuza też - na pierwszy rzut oka - robiło wrażenie ...przez pierwsze 15 minut :)  Start odbył się w zaskakująco spokojnym stylu. Rozbieg maszyny i moment oderwania od pasa niczym nie przypominał agresywnych zachowań znanych nam z innych lotów na dużo mniejszych airbusach czy boeingach. Sam lot przebiegał również bardzo spokojnie, tylko raz wpadliśmy w delikatne turbulencje, które większości pasażerów nawet nie wybudziły ze snu.


Właściwie ciężko oddzielić wczoraj - i dzisiaj.. Pierwszy dzień  wycieczki spędziliśmy oczekując przez 12 godzin na samolot, kolejne 12 godzin w powietrzu - lotem do Malezji. Dodatkowo w ciągu ostatniej doby dwukrotnie przechodziliśmy zmiany strefy czasowej, więc aktuanie nie mamy kompletnie pojęcia jaka jest właściwie godzina! (loo)