wtorek, 10 listopada 2009

Pierwszy dzien urlopu pod palmami

Dzis doczekalismy sie wymazonego nicnierobienia na wyspie Sentosa. Pogoda poczatkowo nie zapowiadala sie plzowo, lecz po dotarciu na miejsce milo nas zaskoczyla. Wyszukalismy sobie najlepsza miejscoweczke pod palmami, przebralismy sie w stroje kapielowe i juz po chwili bylismy w wodzie. A potem boskie lenistwo czyli gazetka, ksiazeczka, olejki i kremy, drzemka popoludniowa- czyli prawdziwy pierwszy dlugi, bo az calodniowy bierny urlop. Poznym wieczorem przypomnielismy sobie, ze oprocz pysznych i soczystych owocow papai nie jedlismy nic. Tak wiec nasze opalone i wypoczete nogi zaprowadzily nas w progi chinskiej kuchni.
Dzisiaj spedzamy ostatni wieczor w Singapurze- w planach jest "zielona noc" ale skonczy sie chyba na smarowaniu spieczonych plecow.
Po 6 wspanialych dniach w tym miescie czeka nas kolejna piekna wyprawa- jutro o 15.00 czasu lokalnego startujemy do stolicy Krolestwa Tajlandii.

1 komentarz:

  1. Wasz wyjazd za granicę sprawił, że mówicie dziwnym językiem - o jakimś leniuchowaniu, opalaniu, nicnierobieniu, pozytywnych wrażeniach - nie rozumiemy tych wyrazów - prosimy o przetłumaczenie z Waszego na Polski.
    Zabiegana w jesiennej szarości rodzinka B.

    OdpowiedzUsuń