sobota, 14 listopada 2009

Życie jak w ..Bangkoku

W piątek, mimo pechowo kojarzonej daty, udało nam się spędzić cały dzionek bez choćby najmniejszych niespodzianek. Plan zwiedzania zrealizowaliśmy w 110%. Podstawowym środkiem komunikacji była dla nas (i zapewne będzie w dniach najbliższych) taxi. Tu jednak trzeba uważać, bo kierowcy niechętnie kursują na taxometr, a przy próbie ustalenia ceny zawsze proponują kwotę od 2- do 5-razy większą od tej, którą uzyskalibysmy jadąc na licznik. Z drugiej strony cena 200 thb (ok.18zł) nie jest dla nas zbyt wygórowana jak za przejazd całego miasta na drugi jego koniec:) Szybkim, ale stosunkowo drogim rozwiązaniem komunikacyjnym jest nadziemna kolejka BTS Skytrain, jednak w tym przypadku 4 osoby zapłacą więcej niż za kurs taksówką. Wzdłuż rzeki przebiegającej przez miasto kursują wodne tramwaje - to zdecydowanie najszybszy sposób przemieszczania, jednak o dość ograniczonych możliwościach - jak już wcześniej napisaliśmy: "wzdłuż rzeki"... Zdecydowanie najzabawniejszym sposobem poruszania się po mieście jest przejażdżka tuk-tukiem. Kierowcy tych trójkołowych dwuosobowych mini-motoro-taksówek, dostarczali nam ekstremalnych wrażeń na każdym kolejnym metrze trasy, a już zwłaszcza na zakrętach! Do tego cena - OBRZYDLIWIE TANIO - tuk-tuka wraz z kierowcą można wynająć na cały dzień za 40 bahtów (to prawie CZTERY złote)!!!!!! Warunkiem skorzystania z tak okazyjnej ceny jest pewien układ pomiędzy pasażerami - kierowcą tuk-tuka - a jego.. sponsorami. Cena będzie 40thb, ale pod warunkiem, że po drodze odwiedzimy zaprzyjaźnione sklepy. Nie musimy robić zakupów, "just look" (tylko pooglądać). Chętnie korzystamy z okazji, podziwiając drogą biżuterię która już na dzień dobry została zdyskontowana o -50%, oraz udając zainteresowanie w sklepie z niezbyt atracyjnymi i szalenie drogimi (jak na Bangkok) garniturami.






Najciekawsze miejsce, które mieliśmy okazję odwiedzić, to budyjska świątynia Wat Pho, a w niej robiący ogromne wrażenie posąg leżącego Buddy, długi na 46 i wysoki na 16 metrów.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz